Dzień Drugi
- Babcia Ewa
- 15 maj 2021
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 2 maj 2022

Mamy znajomego, który przeprowadza w naszym domu drobne remonty, prace naprawcze i inne. Pan Mariusz jest miłym, dobrym i pracowitym człowiekiem. Nasz piesek a właściwie piesek naszej najstarszej wnuczki , która wyprowadziła się do Anglii i zostawiła go pod naszą opieką ,po prostu go uwielbia . Każde z nim spotkanie to obopólna przyjemność, a nawet powiedziałabym, że ze strony naszego pieska szał radości.
Piszę o tym bo to pan Mariusz opowiadając o swojej żonie i rodzinie uświadomił mi sprawy których konsekwencje odczuwałam a nie potrafiłam ich zdefiniować. Otóz chyba ze dwa lata temu poproszony o pomoc w domowych remontach zaraz po przyjściu do nas , powiedział ,że teraz już się dobrze czuje i może nam pomóc, bo z " jego żoną jest wszystko w porzadku". Promieniował radością, ponieważ zapewniono go że po operacji żony i zbadaniu wycinków miejsca operowanego wszystko jest jak należy.

Rozmowy z lekarzami pozwoliły mu na nowo spojrzeć z optymizmem na świat. Jego opowiadanie, niesamowita troska o żonę,i starania w zasadzie wprowadziły mnie w stan przygnębienia.Rok wcześniej na tym samym oddziale ja też byłam operowana a mój mąż troskę o mnie skwitował wyłącznie wizytami. Nie zapytał lekarza prowadzącego o przebieg operacji , mozliwe komplikacje czy dalsze leczenie. Nic z tych rzeczy. Wystarczyło to, co sama przekazałam, a przekaz miałam od lekarza który nie wszystko mógł pacjentce powiedzieć. Po roku okazało się że konieczna jest ponowna operacja bardziej ingerująca. Tym razem poprosiłam męża żeby wypytał lekarza operującego o wszystko. Po jego powrocie do sali usłyszałam że wszystko jest dobrze a okropna rana pooperacyjna na twarzy zagoi się . To tyle.
Dzisiaj pan Mariusz ponownie wprowadził mnie w stan refleksji. Z wielką radością opowiadał o żonie, jej ostatniej pasji, pokazywał zdjęcia jej dokonań . Słuchałam , słuchałam i zrozumiałam że jestem po prostu zazdrosna . Zazdrosna o uczucie przywiązania, miłości, podziwu i dumy z partnera. Po prostu zwyczajnie zazdrosna.
Przypomniałam sobie niestety czas, kiedy okazało się że moja choroba wymaga interwencji chirurgicznej i niezbędne jest przeprowadzenie operacji. Mój kochany mąż , moje wsparcie w życiu, zamiast zapewnić mi spokój, otoczyć opieką wysłał mnie na operację do odległego o 500km miasta do swojej rodziny ze względu na fachowość i lepszą opiekę w tamtejszym szpitalu.

Długo nie zdawałam sobie sprawy jaką krzywdę wywołała ta decyzja i jakie były jej skutki. Operacja którą przebyłam wykonywana była standardowo w miejscowym szpitalu w miejscowości w której mieszkaliśmy.
Można było zorientować się jakie są warunki w miejscowym szpitalu i pomóc w podjęciu decyzji.
Czas pobytu w szpitalu, wizyty kontrolne, sanatorium lecznicze, konsekwencje operacji wszystko to spowodowało że pewien czas byłam nieobecna w życiu swoich dzieci. Byłam idealistką, wydawało mi się że kiedy mój mąż mówił, że wszystko jest w porządku ,że nie ma żadnych problemów to było to prawdą.
Czas zweryfikował moje wyobrażenia.



Komentarze