top of page
Szukaj

Dzień sto trzydziesty piąty


Najpierw czekałam trzy miesiące /wyjątkowo krótko/ na wizytę u neurologa a następnie ze skierowaniem , pięć miesięcy na badanie Dopplera tętnic szyjnych. I oto dzisiaj zjawiłam się w Przychodni na umówioną godzinę. Miałam nadzieję,że kiedy pacjenci umawiani są na badania , na określoną godzinę z minutami, nie powinno być tłumu oczekujących . Niestety pod gabinetem siedziało już sporo osób, w większości w zbliżonym do mnie wiekiem. Upewniłam się,że dobrze trafiłam i spokojnie zajęłam ostatnie wolne krzesełko pod gabinetem. Była godz. 11 50 a moje badanie miałam wyznaczone na godz. 12. Szybko zauważyłam ,że do pokoju badań wchodzą pacjenci wywoływani przez wychodzących. Zgodnie z RODO bez nazwisk , tylko imiona. Czas pobytu w gabinecie różny ale ja zaniepokoiłam się o 12 30. Nie chcąc ruszać się spod gabinetu żeby nie tracić ewentualnego miejsca w kolejce poprosiłam Krzyśka,żeby sprawdził w Rejestracji czy na pewno jestem na liście do badania . Przecież przez tyle miesięcy od rejestracji moje nazwisko mogło się "zagubić". Okazało się ,że jest na liście, tyle że badanie było wyznaczone na 12 20 a nie jak pierwotnie mi przekazano na 12. Uspokojona , spokojnie czekałam aż kolejna osobą wychodząc z gabinetu ogłosi "teraz pani Ewa". Kiedy weszłam i się przywitałam, lekarz upewnił się że ja , to ja i poprosił mnie żebym położyła się na kozetce. Zmęczona ponad godzinnym siedzeniem na korytarzu tak zrobiłam i nawet nie przeszkadzało mi ,że czuje jeszcze ciepło ciała poprzedniej pacjentki. Leżałam bardzo długo ca 5 min, a lekarz w tym czasie siedział przy biurku za parawanem Prawie zasnęłam. Kiedy zjawił się przy mnie, o nic nie pytał, wszystko chyba wiedział. Najpierw przyłożył mi głowicę aparatu w jedno miejsce po lewej strony szyi a następnie głowicę przełożył na prawą stronę szyi i tym razem przesunął ją trochę w górę i z powrotem. Wszystko nie trwało więcej jak minutę. Następnie podziękował. Byłam w szoku. W szoku, ponieważ przed wizytą chciałam dowiedzieć się co to za badanie i na czym polega i wyczytałam, że w "badaniu Dopplera bada się przepływ krwi i zmiany w obrębie m. innymi tętnic szyjnych" i że badanie zazwyczaj trwa od 10 do 30 minut, lub od 5 do 10 minut. Moje badanie nie trwało nawet 1 minuty. Na wszelki wypadek zapytałam lekarza o wynik .Odpowiedział,że wszystko jest w porządku i wręczył mi stosowny opis dla lekarza kierującego czyli neurologa. To wszystko.

Kiedy wracałam do domu przypomniało mi się zdarzenie sprzed 2 lat. Byłam na USG brzucha . Po badaniu lekarz wręczył mi jego opis. Nie przeczytałam, ponieważ w trakcie badania omawiał ze mną to co widział na ekranie. Po przyjściu do domu "rzuciłam okiem" na opis badania i przeczytałam ze zdumieniem ,że lekarz opisał mi woreczek żółciowy , który rok wcześniej został mi usunięty. Nie wróciłam do "poprawki" ale niedługo później odwiedził nas znajomy lekarz chirurg i poskarżyłam mu się na wypisane" bzdury" o moim woreczku żółciowym. Potraktował to żartobliwie i opowiedział jaki on miał przypadek. A więc stoi przy pacjencie przygotowanym do zabiegu, obok pielęgniarka czyta " pacjent lat 77, ostatnia miesiączka .... Tak więc radził mi się nie przejmować, bo lekarz opisujący moje badanie najpewniej działał metodą "kopiuj", "wklej" i nie skasował informacji o woreczku żółciowym z opisu innego pacjenta. Samo życie.

 
 
 

Komentarze


©2021 by Babcia Ewinka.

bottom of page