Dzień sześćdziesiąty ósmy
- Babcia Ewa
- 9 sty 2022
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 10 sty 2022

Niesamowite. Moja wnuczka Julia pojechała na cotygodniową próbę orkiestry a tam okazało się ,że obecna jest tylko ona, jej koleżanka, dyrygent oraz pianista. Wszyscy pozostali są albo chorzy na Covid 19 , albo w izolacji. Żeby nie marnować czasu, stworzyli kwartet, i czas przeznaczony na próbę wypełnili swoim graniem.
Aktualnie w Anglii jest bardzo dużo przypadków zakażeń. Po przerwie świątecznej, przed rozpoczęciem zajęć w szkole , dzieci miały przeprowadzone testy na Covid-19 i dopiero w przypadku ujemnego wyniku mogły rozpocząć w tym roku naukę. Zresztą do tej pory miały też przeprowadzane dwa razy w tygodniu szybkie testy.
Bardzo dużo czasu upłynęło od ostatniej wizyty w Polsce naszych angielskich wnucząt, jak i mojej ostatniej wizyty w Anglii. Kiedy ostatni razem wyjeżdżałam , do domu mojej córki wprowadziła się Luna. Miała być rocznym, łagodnym, kochanym szczeniakiem . A okazała się dużym i bardzo agresywnym psem.

Cała rodzina Oli wyjechała na święta Bożego Narodzenia do rodziców jej męża do Plymuoth . Oczywiście Luna przez cały okres ich pobytu, siała postrach i przerażenie. W zasadzie nie zdejmowano jej kagańca i nawet w domu trzeba było trzymać ją na smyczy. Na spotkaniu rodzinnym były małe dziewczynki- kuzynki Mateusza i Julii. Zachwycone perspektywą zabawy z pieskiem nie rozumiały dlaczego Luna się na nie się rzuca i szczeka.
Myślę ,że Luna z wielką przyjemnością wróciła ze swoją kochaną rodzinką do swojego bezpiecznego domu.



Komentarze