Dzień sześćdziesiąty siódmy
- Babcia Ewa
- 9 sty 2022
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 10 sty 2022

Byłam w szoku po przeczytaniu w Angorze artykułu o tym co działo się w 1938r w Zbąszynie i jak podobna sceneria odbywa się teraz na granicy białorusko-polskiej. Jak bardzo powtarzalne są zachowania władzy, wobec ludzi pokrzywdzonych, opuszczonych, wypędzanych i przepędzanych przez granicę.
Otóż, 1 kwietnia 1938r ukazała się w Dz.U. RP ustawa " O pozbawieniu obywatelstwa", gdzie podano że obywatelstwa może być pozbawiony człowiek, który przebywając nieprzerwanie za granicą co najmniej 5 lat po powstaniu Państwa Polskiego, utracił łączność z państwowością polską....." a rozporządzenie w sprawie powyższej ustawy polecało konsulom, by osobom, którym chcieli odebrać obywatelstwo zatrzymywali paszporty "do sprawdzenia" . Paszporty bez stempla konsulatu miały tracić ważność 30.10.1938r.
Państwo niemieckie szybko zorientowało się ,że efektem w/w ustawy , będzie nagle wiele tysięcy bezpaństwowców w granicach III Rzeszy. Dlatego wystosowało 26 października 1938r oficjalną notę do Warszawy, żądając cofnięcia rozporządzenia ' i grożąc wydaleniem obywateli polskich. Rząd polski nie zareagował. Więc 28 października, Niemcy wydalili / przywieźli/ nad granicę z II RP, do różnych granicznych miejscowości łącznie 17 tys. osób , a np. do granicznego Zbąszynia liczącego wówczas ca 5.5 tys. mieszkańców przewieziono aż 9.300.
Sytuacja na granicy stała się tragiczna. Jak zapisano w jednym z raportów " Kilometr od granicy z Niemcami patrol policji napotkał 654 osób które przeszły przez " zieloną granicę" " komendant komisariatu granicznego - zgodnie z przepisami cofnął wszystkich do granicy, gdzie otoczył kordonem, by czekali na decyzję" .
Po prostu zaczął się dramatyczny kołowrotek. Przywożono wysiedleńców z Niemiec pociągami na granicę, a Polacy odsyłali ich z powrotem do Niemiec. Skąd znowu, pod przymusem odjeżdżali do Polski. Zachowało się dużo relacji o obrabowaniu z pieniędzy i przeganianiu w stronę polskiej granicy, o "pchaniu z tyłu", szturchaniu itp.

Strona polska nie chciała przyjmować niespodziewanych wysiedleńców, choć wiedziała o hitlerowskich przygotowaniach do tego typu działań. Wiedziała też o dantejskich scenach na granicy, nie podjęła jednak działań. Pomagać tysiącom wypędzonym w tej sytuacji zaczęła miejscowa ludność. Wepchnięci do Polski byli bez pieniędzy, bez jedzenia, bez dachu nad głową. Jednak w miarę upływu czasu , przy wydatnej pomocy miejscowej ludności oraz pomocy z zewnątrz , sytuacja się stabilizowała. Niemniej Zbąszyn stał się miastem znanym na świecie.
O pomocy dla wypędzonych i o wpłatach na ich rzecz wybitnych polskich intelektualistów pisała prasa ,co wywoływało zajadłe ataki "prawdziwych Polaków".
Opisywane w artykule wydarzenie można odnieść do aktualnej sytuacji na granicy białorusko-polskiej. Tak jak teraz , wypychający brali się za ręce i tworzyli kordon pchający wypędzonych ku granicy.



Komentarze