Dzień sto trzydziesty
- Babcia Ewa
- 19 kwi 2024
- 1 minut(y) czytania
Wczoraj przyleciał do Anglii Krzysiek. Jechałyśmy z Olą na lotnisko w godzinach szczytu i tym razem nie mostem nad Tamizą ale tunelem pod Tamizą. Na dwóch pasach , szczególnie dużo było tirów. Ale tunel świetle oświetlony, przestronny . Czas przejazdu szybko nam minął. Nie omieszkałam przypomnieć sobie przejazdu mostem łączącym Szwecję z Danią. Czyli ponad 3 km tunelem i ponad 4 km przez sztuczną wyspę. To było niesamowite. Świadomość ,że jedziemy pod morzem, potem nad morzem i i to nie chwilę tak jak teraz pod Tamizą ale znacznie dłużej. Wtedy wybraliśmy się z wizytą do znajomych w Kopenhadze i najdogodniejszym połączeniem był przelot samolotem do Malme, a stamtąd już tunelem do celu. Wcześniej do Kopenhagi płynęliśmy promem ze Szczecina. Ale było to kłopotliwe, ponieważ musieliśmy dojechać samochodem do Szczecina . Tam wjechać na prom, potem w Kopenhadze zjechać z promu i samochodem dojechać do miejsca docelowego. Wersja przelotu i jazda tunelem była znacznie dogodniejsza i ciekawsza. I jakie wrażenia.
Dzisiaj ,po raz pierwszy,od mojego przyjazdu do Anglii,od rana świeciło słońce. Do tej pory codziennie padał deszcz a chwilami lekka mżawka. Wybraliśmy się z więc Krzyśkiem na spacer. A w zasadzie do miasta pochodzić po sklepach i zrobić nieduże zakupy. Niestety tą przyjemność przerwał deszcz i Ola musiała przyjechać po nas samochodem. Wcześniej próbowaliśmy przetrzymać niepogodę w kawiarnia "Costa" ale zakupiona przez nas kawa była tak "paskudna", że zniechęciło to nas do zakupu ciasta no i skróciło pobyt.



Komentarze