top of page
Szukaj

Dzień pięćdziesiąty trzeci

Zaktualizowano: 29 lis 2021

ree

Długo nie pisałam i może zabrzmi to niewiarygodnie ale po prostu nie miałam czasu. Za dużo się działo ,żebym mogła spokojnie usiąść przy komputerze. Myślę ,że niepotrzebnie zaczęłam oglądać Wiadomości TVP. To okropne szczucie na rodaków, kreowanie wrogów Polski, straszenie migrantami , czy Unią Europejską, uniemożliwiało mi skupienie się i spokojne wieczory.

Całe szczęście, że wróciłam do "Rozmyślań " Marka Aureliusza. Było to najlepsze lekarstwo na nabranie dystansu do aktualnych wydarzeń.

ree

Na dodatek zachorowała moja angielska wnuczka. Była jedyną w klasie dziewczynką nie zaszczepioną na covid 19 i w końcu jej mama a moja córka zgodziła się na jej zaszczepienie.

Źle się złożyło że następnego dnia cała jej rodzina wyjechała na zawody żeglarskie. Była bardzo wietrzna pogoda, co biorących udział w tych zawodach napawało radością, a ona po prostu się zaziębiła. Przez dwa tygodnie walczyła z gorączką ca 40 st.C. zażywając naprzemiennie Ibuprofen i Paracetamol oraz dwa razy dziennie penicylinę. Ponieważ nie było poprawy przepisano jej kolejny antybiotyk. A kiedy i ten nie zmniejszył objawów i obniżenia temperatury, została skierowana do szpitala.

Byliśmy bardzo zaniepokojeni. Z powodu wysokiej gorączki, silnego bólu gardła a później bólu ucha ,Julia nie mogła jeść, pić i coraz bardziej słabła. Trudno było namówić ją na przełknięcie jakiegokolwiek płynu nie mówiąc o jedzeniu. Wolała nie przełykać niż narażać się na silny ból. Wielogodzinny pobyt w szpitalu zakończył się diagnozą " wirus" i "samo przyszło , samo przejdzie". I faktycznie już bez antybiotyków gorączka powoli sama się obniżyła , inne dolegliwości ustąpiły i już moja kochana wnuczka wprawdzie bardzo osłabiona ale już obecna jest na lekcjach w szkole.


ree

Podobna historia zdarzyła mi się z moją średnią córką. Miała bardzo ciężką anginę . Pomimo przyjmowania antybiotyku, jej stan nie ulegał poprawie.. Cały czas utrzymywała się wysoka temperatura i silny ból gardła. Po pięciu dniach , w czasie których antybiotyk miał zadziałać , pojechałam z nią do Przychodni. W trakcie wizyty ,lekarz zamienił jej dotychczasowy antybiotyk na penicylinę . Zastrzyk miała wykonać pielęgniarka w sąsiednim gabinecie . Ja w tym czasie rozmawiałam z lekarzem, siedziałam tyłem do drzwi i nie widziałam wchodzącej, po zastrzyku, do gabinetu córki. Zobaczyłam za to przerażoną minę lekarza oraz błyskawicznie odsunięte krzesło, co umożliwiło mu złapanie mojej zemdlonej córki i uniemożliwienie jej upadku na podłogę. Okazało się ,że była to reakcja na przyjętą penicylinę. Całe szczęście że mogła dostać natychmiastową pomoc. Mimo tego lekarz wezwał Pogotowie Ratunkowe i obie na sygnale zawiezione zostałyśmy do szpitala. Kiedy poczuła się lepiej i odzyskała siły zabrałam ją do domu. Po tej zapaści nie zalecono jej żadnego antybiotyku, organizm sam miał zwalczyć chorobę . I tak się stało. Powoli dzień za dniem odzyskiwała siły. Myślę że w znacznym stopniu pomogło jej przywożone przez nas mleko "prosto od krowy" z podmiejskiego gospodarstwa.

 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Dzień sto trzydziesty piąty

Najpierw czekałam trzy miesiące /wyjątkowo krótko/ na wizytę u neurologa a następnie ze skierowaniem , pięć miesięcy na badanie...

 
 
 

Komentarze


©2021 by Babcia Ewinka.

bottom of page