Dzień osiemdziesiąty szósty

Drugi dzień turnusu sanatoryjnego

Obudziłam się o 3 33 i pomimo starań nie zdołałam ponownie zasnąć. Wszystko mnie rozpraszało i dlatego pierwszym zakupem w dniu dzisiejszym były zatyczki do uszu.

Mam nadzieję, że dzisiaj jeżeli nawet obudzę się w nocy to odizolowana od otaczających mnie dźwięków będę mogła ponownie zasnąć. Tym bardziej , że jutro poranną gimnastykę rozpoczynam nie tak jak dzisiaj o 7 oo ale o 9 oo.

Wczoraj, kiedy otrzymałam kartę. zabiegów i okazało się ,że moja codzienna gimnastyka zaczyna się o 7oo , zmartwiłam się. Po pierwsze to zbyt wcześnie a po drugie nie jestem zwolenniczką rozpoczynania dnia od gimnastyki. Tymczasem po takim 15 minutowym rozruszaniu wszystkich części ciała byłam, jestem zachwycona i myślę ,że nie opuszczę żadnych zajęć.

Oprócz gimnastyki skorzystałam dzisiaj jeszcze z dwóch zabiegów ale przede wszystkim wypoczywam. Wypoczywam , nic nie robię oprócz czytania i pisania, robienia sobie i mężowi kawy i korzystania z sanatoryjnych posiłków. Wprawdzie godziny ich wydawania dla naszej grupy są trochę dziwne , ponieważ śniadanie o godz. 7 30, obiad o godz. 12 i kolacja o 17oo ale nie mam nic przeciwko takiej diecie.

Jest piękna pogoda, prawdziwa wiosna i duże możliwości rozrywek uzdrowiskowych .

Byliśmy w Pijalni Wód Mineralnych, wypiliśmy porcję wody . i spacerujemy, spacerujemy.

Mój mąż miał dzisiaj ciekawe zdarzenie. Otóż po zabiegu "ergometr rowerowy" , który polegał na 15 minutowej jeździe na rowerze stacjonarnym, poprosił o możliwość dodatkowej jazdy. Nie było bowiem na sali innych ćwiczących i cztery rowery stały bezczynnie.. Mamy w domu taki sam rower i mąż kręci na nim godzinę dziennie , więc nie dziwię się, że poczuł niedosyt. Niestety spotkał się z odmową i pouczeniem ,że należy w takim przypadku zgłosić się do Administracji i wykupić dodatkowy zabieg.

Inny zabieg "krioterapia" polegała jego zdaniem na trzyminutowym "myzianiu" kolana zamrażaczem. To tyle z naszego pierwszego dnia zabiegowego..