Dzień osiemdziesiąty piąty
- Babcia Ewa
- 10 maj 2022
- 2 minut(y) czytania

Pierwszy dzień z 21dniowego turnusu sanatoryjnego.
Do sanatorium wyruszyliśmy dzień wcześniej zamierzając spędzić wieczór i noc we Wrocławiu i wyjechać do sanatorium w Kudowie przed południem dnia następnego czyli dzisiaj. Krzysztof zamówił nocleg w hotelu na Ostrowie Tumskim a wieczór planowaliśmy spędzić z jego rodzeństwem.
Odległość z Gdańska do Wrocławia pokonaliśmy autostradami w pięć godzin z trzema przerwami na kawę. Bardzo mocno walczyłam z pokusą skorzystania z oferty smakowitych dań w przydrożnych restauracjach. Szczególną sympatią darze stacje BP Natomiast z niechęcią korzystam z ofert na stacjach Orlenu- myślę, że z wiadomych względów.

Do hotelu przyjechaliśmy bardzo, bardzo zmęczeni. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Gdańska , było chłodno, natomiast we Wrocławiu jest już pełnia lata i temp ca 22 st. C Po zameldowaniu w hotelu zamierzaliśmy przejść do restauracji hotelowej na gorącą herbatę ale recepcjonistka zaproponowała nam dostarczenie jej do pokoju. Niestety jej uprzejmość okazała się kompromitacją. Najpierw po 20 minutach pokojówka przyniosła nam herbatę w dwóch kubkach już z zamoczonymi torebkami i moim pierwszym pytaniem musiało być " czy to herbata ,czy kawa" Ponieważ jednak ten czarny płyn był herbatą odmówiłam przyjęcia i Krzysiek pofatygował się na recepcję po zwykłą gorącą wodę.

Przyniósł dwa kubki upragnionej gorącej wody i nie przyszło nam do głowy sprawdzanie ich czystości . Dopiero po wypiciu wody okazało się ,że oba kubki mają ohydne niedomyte brązowe obwódki i musiałam szybko wmówić sobie ,że to pozostałość po przyniesionej wcześniej herbacie. Niesmak z obsługi szybko minął po spacerze po Ostrowie Tumskim i resztę wieczoru spędziliśmy na kolacji z rodzeństwem Krzyśka.
Dzisiaj rano, po smakowitym śniadaniu tym razem u siostry męża, wyjechaliśmy już bezpośrednio do miejsca docelowego. Niestety pokonanie ca 150 km nie było tak płynne jak przejazd autostradami z Gdańska do Wrocławia. Ciągnęliśmy się za tirami przez wsie i miasteczka ponad 2 godziny. Po przyjeździe szybko zameldowaliśmy się w recepcji sanatorium i tu na wstępie czekały na nas niespodzianki. Otóż korzystanie z telewizora to koszt 80 zł, korzystanie z czajnika 32zł a opłata za parking 240 zł. Później wizyta u pielęgniarki, czyli wywiad o stanie zdrowia, przebytych chorobach , szczepieniach i na koniec wizyta u lekarza, który ma zlecić stosowne zabiegi. Niestety tu pojawiła się w moim przypadku pewna trudność.
Otóż podstawą do zlecenia zabiegów jest informacja lekarza wnioskującego kuracje sanatoryjną. Tymczasem okres czasu jaki minął od wystawienia zlecenia przez lekarza rodzinnego do przyznania miejsca w sanatorium był tak długi, że pojawiły się pewne okoliczności ograniczające wnioskowane zalecenia. Po załatwieniu w/w formalności mogliśmy o godzinie 14 odebrać klucze od pokoju, rozgościć się, zjeść skromny obiad i do czasu kolacji o 18 rozejrzeć się po okolicy.



Komentarze