top of page
Szukaj

Dzień dziewięćdziesiąty ósmy

Zaktualizowano: 26 maj 2022

ree

Szesnasty dzień pobytu, pięć dni do wyjazdu.


Dzisiaj od rana padał deszcz, ale przed obiadem, z dużym parasolem wybraliśmy się z Krzyśkiem do miasta. Kupiliśmy niezbędne rzeczy i już trzeba było wracać na obiad na godzinę 12oo.

Ponieważ ciągle padało, po pogawędce ze znajomymi , wyjątkowo ucięliśmy sobie krótką drzemkę . A na spacer wybraliśmy się dopiero po kolacji czyli ca 17 30. O dziwo już w trakcie spaceru przestał padać deszcz, wyjrzało słoneczko i przy pięknej pogodzie wróciliśmy do sanatorium.

Dzisiaj tez odbyła się końcowa kontrola lekarska naszego turnusu sanatoryjnego.

Zgodnie z wywieszoną informacją ,stawiliśmy się z kartami zabiegowymi pod gabinetem lekarskim. Po chwili wyszedł lekarz i zapytał, czy ktoś ma problemy zdrowotne, jeżeli nie i przyszedł tylko na kontrolę to nie musi czekać, ponieważ kontrolę ma zaliczoną.

Zrobiło się pusto, ale Krzysiek wykorzystał brak innych pacjentów i poprosił o możliwość dodatkowej jazdy na rowerze.

Lekarz był zaskoczony . Powiedział ,że nie zdarza się żeby ktoś z kuracjuszy prosił o zwiększenie obciążenia zabiegami. Wszyscy chcą poddać się temu co im zlecono i mieć święty spokój. Oczywiście Krzysiek nie dostał dodatkowych 15 minut jazdy na rowerze ponieważ Regulamin na to nie zezwala.

Nie pozwala Regulamin również na to, żebyśmy mogli wyjechać dzień wcześniej. Turnus trwa do 31 maja i w tym dniu możemy opuścić sanatorium. Jest jeszcze możliwość otrzymania 12 godzinnej przepustki i wtedy możemy wyjechać 30 maja wieczorem. Biorąc pod uwagę oczekującą nas co najmniej siedmiogodzinną podróż do domu , propozycja nadaje się do odrzucenia.


ree

Nasza restauracja sanatoryjna pracuje pełna parą. Ale żeby potańczyć, posiedzieć przy stoliku i pogadać, należy najpierw stolik ten zarezerwować. Już wczoraj spotkałam na schodach osoby rozczarowane , brakiem możliwości zabawienia się. Teraz siedzę w pokoju i słyszę odgłosy dobrej zabawy ale z godziną 22 wszystko cichnie i sanatorium zapada w letarg.

Ruch rozpoczyna się wcześnie rano. Już o 6.oo słychać krzątanie się w pokoju naszych sąsiadów , odgłosy z łazienek. Pierwsze zabiegi rozpoczynają sieęo 7 oo w tym moja gimnastyka. A śniadanie dla pierwszej tury kuracjuszy o 7 30 .

Prawdę mówiąc jestem już zmęczona. Trzy tygodnie pobytu tutaj to za dużo o jeden tydzień. Nie jestem odosobniona w tej opinii. Niektórzy kuracjusze też już tęsknią do domu i woleliby np. zająć się porządkami na działkach, sadzeniem roślinek , tak jak nasi sąsiedzi zza ściany. Inni , szczególnie teraz kiedy czynna jest nasza restauracja i nie muszą po rozrywki wybierać się do miasta, są zadowoleni i żałują że jeszcze tylko tydzień pozostał do końca turnusu.


 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Dzień sto trzydziesty piąty

Najpierw czekałam trzy miesiące /wyjątkowo krótko/ na wizytę u neurologa a następnie ze skierowaniem , pięć miesięcy na badanie...

 
 
 

Komentarze


©2021 by Babcia Ewinka.

bottom of page