Dzień dziewięćdziesiąty drugi

Osmy dzień pobytu

Dzisiaj zaplanowano kontrolną wizytę lekarską naszego turnusu. W moim przypadku wyglądało to następująco:

Ja: Dzień dobry!

L: Dzień dobry! proszę usiąść. Jak pani samopoczucie, jak zabiegi , czy mogę w czymś pomóc.? Ja: Wszystko w porządku, po ostatnim nieuwzględnieniu moich uwag, teraz nie mam potrzeb

L: Bardzo mi przykro, jeżeli panią obraziłam ale może jednak coś mogłybyśmy zmienić w zabiegach, cos dodać, proszę powiedzieć w czym mogę pomóc.

Ja: jeżeli już jakiś zabieg można by dodać to prosiłabym o masaż górnego odcinka kręgosłupa.

L: dobrze zaraz to załatwimy .

Ja: dziękuje, do widzenia.

Faktycznie , od jutra , codziennie, co drugi dzień ,w bardzo dogodnych godzinach mam zaplanowany masaż kręgosłupa. Myślę ,że to może więcej mi pomóc., niż pole magnetyczne , zdaniem lekarki "podobne temu, które emituje moja komórka."

Dzisiaj padał deszcz. Znowu nie mogliśmy nigdzie znaleźć Gazety Wyborczej. Albo "nie ma" , albo "już nie ma, albo "nie było". Objechaliśmy cale miasto, aż wpadliśmy na pomysł, żeby sprawdzić na stacji benzynowej. I sukces niezmierny. Była!

Odnieśliśmy też sukces w walce o dostęp do internetu w naszym sanatorium . Pomimo reklamowania dostępu do WI-FI skorzystać z nie można było. Najpierw poinformowano nas, że dostęp jest tylko w holach na pierwszym i drugim piętrze. A później kiedy okazało to się nieprawdą twierdzono,, że to dostawca ma jakiś z tym problem. Dopiero wizyta Krzyśka i jeszcze jednej kuracjuszki u dyrektora sanatorium spowodowała ,że jednak już jest dostęp do internetu. Wprawdzie tylko na dwóch holach , ale jest. Domyślamy się ,że polityka sanatorium w tym zakresie jest prosta. Nie dostarczamy internetu do pokoi ,żeby kuracjusze nie oglądali programów TV, filmów na swoich komputerach Jeżeli chcą tego typu rozrywki, niech zapłacą za możliwość oglądania programów TV za 80 zł.

Dzisiaj z powodu deszczu pozwiedzaliśmy Kudowę-Zdrój z okien naszego samochodu.