Dzień dziewiąty
- Babcia Ewa
- 24 cze 2021
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 16 paź 2021

Byliśmy z mężem dwukrotnie w sanatorium. On na "fundusz" , ja jako osoba tzw. "komercyjna". Pierwszy raz mąż dopłacił różnice w cenie pokoju i wyżywienia do stawek obowiązujących dla osób zakwaterowanych prywatnie. I oprócz tego że posiłki spożywaliśmy w wyodrębnionej sali dla " komercyjnych" nie zauważyłam specjalnych różnic w traktowaniu kuracjuszy .
Natomiast za drugim razem nie było możliwości dopłaty do posiłków i ja jako kuracjuszka "komercyjna" otrzymywałam większe porcje wyżywienia, dużo większe od porcji które otrzymywał mój siedzący obok mnie mąż. Było to dla mnie tak szokujące, że zrobiłam parę zdjęć z kolacji, czy śniadania.


Z drugiego wyjazdu na długo zapamiętałam pierwszą noc w przydzielonym pokoju. Byliśmy bardzo zmęczeni, przejechaliśmy ca 700 km i należał nam się porządny odpoczynek. Mój mąż tradycyjnie momentalnie zasnął, natomiast mnie zaniepokoiły odgłosy za ścianą przylegającą do mojego łóżka. Było to chrapanie , ale tak niesamowicie głośne , tak mocne że nie pozwalało mi zasnąć. W pewnej chwili miałam nawet pomysł żeby zejść do recepcji i poprosić o inny pokój . W złości i bezsilności walnęłam pięścią w ścianę i o dziwo chrapanie ustało. Niestety nie zdążyłam zasnąć przed następnym " rozpędzeniem". W zasadzie to ta noc upłynęła mi na regularnym waleniu w ścianę i próbach zaśnięcia.
Rano miałam zaplanowaną wizytę u lekarza który miał ustalić plan moich zabiegów. Pod gabinetem zastałam starszego pana który tak jak ja oczekiwał na wizytę. Zaczęliśmy rozmawiać i jak to bywa, pierwsze pytanie brzmiało " jak się pani spało pierwszej nocy" Ja oczywiście znalazłam pretekst żeby ulżyć sobie po nieprzespanej nocy i zaczęłam opowiadać o koszmarze chrapania za ścianą. Ten człowiek słuchał, słuchał i w końcu z pewną nieśmiałością stwierdził " to chyba ja tak chrapałem , a który ma pani pokój ?"
No i okazało się że nasze pokoje sąsiadują ze sobą i to jego chrapanie uniemożliwiło mi sen. Jednak najbardziej zdziwiło mnie to , że on zajmuje pokój razem z żoną . Kiedy poznałyśmy się i opowiedziałam jej o swojej bezsennej nocy, przyznała że bierze silne środki nasenne i przyzwyczaiła się do tego chrapania. Ponadto okazało się że moje łóżko sąsiaduje przez ścianę z łóżkiem chrapiącego i pierwszą czynnością naszych sąsiadów było przestawienie jego łóżka tak, żeby maksymalnie oddalić je od ściany sąsiadującej z naszym pokojem. To pozwoliło mi na spokojny dalszy pobyt. A tak w ogóle to nasi sąsiedzi okazali się bardzo sympatycznymi ludźmi i spędzaliśmy wspólnie dużo czasu.



Komentarze