top of page
Szukaj

Dzień dwudziesty ósmy

Zaktualizowano: 30 lis 2021

ree

Doświadczyłam kilku przypadków kiedy moja intuicja uchroniła moje dziecko od następstw niewłaściwej diagnozy lekarskiej. Opiszę ten najbardziej drastyczny.

Ola miała pięć lat, była przedszkolakiem. Pewnego dnia rano po wejściu do jej pokoju gdzie spała, uderzył mnie niesamowicie nieprzyjemny zapach, podeszłam do jej łóżeczka i zobaczyłam, że cała poduszka i część głowy oblepione były wydzieliną ropną. Tak się przeraziłam, że natychmiast zadzwoniłam na Pogotowie. Przybyły lekarz zdiagnozował chorobę ucha, przepisał antybiotyk i zalecił konieczną kontrolę po, - chyba- siedmiu dniach.

Olę ucho nie bolało , nie gorączkowała i wydzielina już się nie pojawiła.

Zgodnie z zaleceniem, po zakończeniu kuracji, zjawiłam się w Przychodni laryngologicznej i opowiedziałam lekarce o wydzielinie ropnej , zażywanym antybiotyku i prosiłam o sprawdzenie ucha. A jeżeli było wszystko w porządku , to potrzebne było zaświadczenie lekarskie potwierdzające że jest zdrowa i może uczęszczać już do przedszkola.

Lekarka mnie wysłuchała , zbadała ucho, a nawet dwa i stwierdziła że " ucho jak dzwon" jest zdrowe i wydała mi stosowne zaświadczenie.

ree

Wyszłam z gabinetu niespokojna, nieufna i nieprzekonana o wyleczeniu ucha . Zasugerowałam więc mężowi ,że pojedziemy do prywatnego gabinetu laryngologicznego żeby upewnić się ,że na pewno nasze dziecko jest zdrowe. Tak też zrobiliśmy.




Weszłam do gabinetu sama z Olą, a kiedy po badaniu usłyszałam ,że akurat jest miejsce na oddziale laryngologicznym, którym ta lekarka kieruje, i proponuje dalsze leczenie w szpitalu, myślałam że się przesłyszałam.

Poprosiłam więc męża żeby wszedł ze mną do pokoju i oboje wysłuchaliśmy jak - poważny jest stan naszego dziecka i jakie niebezpieczeństwo stwarza pozostała wydzielina ropna w uchu. Oczywiście nie zgodziłam się na odwiezienie Oli do szpitala, a kiedy dowiedziałam się na czym będzie polegać leczenie, zobowiązałam się do codziennego przywożenia jej w godzinach rannych na oddział. Tak więc lekarka założyła jej do ucha sączek . Sączek ten miał być wymieniany podczas naszych codziennych wizyt w szpitalu, do czasu oczyszczenia ucha z resztek wydzieliny ropnej.

Byłam wstrząśnięta. A gdybym nie zaufała swojej intuicji? Najgorsze było jednak następnego dnia podczas pierwszej wizyty w szpitalu. Otóż wyjęty długi sączek był cały oblepiony cuchnącą ropą. To było straszne. Aż wierzyć się nie chciało, że lekarka w Przychodni laryngologicznej mogła po badaniu stwierdzić, że ucho jest zdrowe i dziecko może uczęszczać do przedszkola. Nie do uwierzenia.

W szpitalu założono jej nowy sączek i uprzedzono mnie, że tak długo będziemy przyjeżdżały na wymianę sączka aż ten będzie czysty. Trwało to dokładnie dziewięć dni. Dziesiątego ,sączek był czysty ale dla pewności ,założono Oli jeszcze jeden. Dopiero kiedy po raz drugi sączek był czysty lekarka stwierdziła że ucho jest zdrowe i możemy zapomnieć o niebezpieczeństwie.

To było dla mnie mocne doświadczenie. Ale zarazem poznałam wspaniałą lekarkę, niezachwiany do czasu przeprowadzki do Gdańska ,autorytet we wszelkich przypadłościach laryngologicznych naszej Rodziny.

Z racji miejsca zamieszkania moje dzieci należały do wspaniałej przychodni dziecięcej. Nigdy nie było problemów z dostępem do lekarza pediatry, a personel był kompetentny i życzliwy.

Dziewczynki często chorowały i tym samym często bywałam na zwolnieniach lekarskich. Nie wyobrażałam sobie sytuacji kiedy któraś z dziewczynek ma temperaturę , kaszle czy boli ją gardło i zaprowadzamy ją do przedszkola. Tak więc, gdy takie przypadłości się pojawiały, pierwszym moim krokiem była wizyta u lekarza, a pierwszym zaleceniem lekarskim, z reguły były antybiotyki. Nie zawsze je stosowałam , sama decydowałam o konieczności ich podawania, ponieważ starałam się leczyć dziewczynki domowymi sposobami i najczęściej sam pobyt w domu dawał najlepsze efekty. Mimo to kiedy kolejna choroba jednej z córek się przedłużała, dostałam skierowanie na poradę lekarską do specjalisty chorób dziecięcych. Ten po zapoznaniu się z Kartą Choroby Dziecka , nie mógł uwierzyć, że dziecko po takiej ilości przepisanych antybiotyków, jest w tak dobrym stanie zdrowia.

Właśnie. Myślę że moja intuicja chroniła ją przed skutkami zbędnie przepisanych antybiotyków.

 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Dzień sto trzydziesty piąty

Najpierw czekałam trzy miesiące /wyjątkowo krótko/ na wizytę u neurologa a następnie ze skierowaniem , pięć miesięcy na badanie...

 
 
 

Komentarze


©2021 by Babcia Ewinka.

bottom of page