Dzień dwudziesty trzeci
- Babcia Ewa
- 28 lip 2021
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 7 kwi 2022

Najgorsze są poranki. Budzę się i słyszę szum wodospadu. Czasem szum jest łagodniejszy,, ale najczęściej jest tak silny, że określam go jako odgłos spadającej z dużej wysokości wody , odgłos właśnie wodospadu.
Wieczorem , po dniu pełnym wrażeń , ten szum jest bardziej intensywny , ale nie panikuję, bo wiem że wtedy mogą zadziałać środki nasenne.
Wczoraj w "Dużym formacie" przeczytałam artykuł na temat szumów usznych i dowiedziałam się ,że u niektórych osób syk, czy szum może minąć.? U mnie niestety nie mija . Nie mija nawet na chwilę .
Pierwszy raz szum pojawił się po tym, kiedy będąc w Auchan , z telefonem ciasno przylegającym do ucha,/ ze względu na hałas/ , usiłowałam dodzwonić się do męża.

On tymczasem, nie odebrał telefonu, tylko wysłał do mnie sms. Dźwięk jaki przeniknął do mojego ucha wywołał taki " szok akustyczny " , że po tygodniu trafiłam do szpitala na oddział laryngologiczny.
Przez dziesięć dni poddawana byłam rutynowej terapii a także przez trzy tygodnie leczona w komorach tlenem. Niestety, szum pozostał, zmiany się nie cofnęły. A po pewnym czasie nawet się nasiliły, wzmogły. Najgorzej jest, kiedy się zdenerwuję.
Pewnego ranka obudził mnie dźwięk pracujących młotów pneumatycznych. Było to tak realne, że zerwałam się z łóżka żeby zobaczyć dlaczego tak hałasują pod moim oknem. Dopiero po chwili przypomniałam sobie stres i zdenerwowanie jakiego doświadczyłam poprzedniego wieczoru.
Wydawałoby się, że teraz, kiedy jestem na emeryturze, kiedy pracę zawodową i emocje z nią związane oraz problemy z wychowywaniem dzieci mam już za sobą . powinnam spokojnie, bez stresów, cieszyć się sukcesami wnuków , realizować swoje pasje, czy korzystać z dobrodziejstwa braku obowiązków. Niestety, nie zawsze jest tak jak byśmy sobie tego życzyli.



Komentarze