Dzień czternasty
- Babcia Ewa
- 5 lip 2021
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 30 lis 2021

Opiszę jedno ze zdarzeń które pomimo upływu lat zachowały się w mojej pamięci.
Jak co roku poszliśmy na cmentarz. Nie pamiętam z kim, ale było to większe grono osób. Zatrzymaliśmy się przed wejściem żeby kupić kwiaty i znicze. Ola, moja najstarsza córka, chodziła jeszcze do szkoły podstawowej . Było bardzo dużo ludzi i spore kolejki do straganów. Najpierw ustawiłam się w kolejce razem z Olą, ale po chwili zostawiłam ja samą i podeszłam do reszty towarzystwa, które czekało aż kupimy co trzeba i razem wejdziemy na cmentarz.
Ola stała na końcu kolejki twarzą do straganu. Niedaleko - stała ciężarówka, która przywiozła towar do sąsiedniego stoiska. Odległość ciężarówki od Oli i tej kolejki w której stała była duża i bezpieczna. Po chwili , odwróciłam się żeby sprawdzić ile osób jeszcze przed nią stoi i w tym momencie zobaczyłam że ten samochód - ciężarówka zaczęła się cofać. Kierowca nie miał żadnej szansy zobaczyć Oli na drodze cofania, bo między nią a ostatnia osobą stojącą przed nią był duży odstęp. Rzuciłam się z krzykiem " Olu odsuń się" ale było dużo ludzi, gwar , warkot silnika a na dodatek Ola patrzyła przed siebie i mnie nie widziała.
W momencie kiedy do niej podbiegałam , nagle odskoczyła, samochód bezpiecznie przejechał, a ona rozejrzała się i zapytała " kto mnie tak popchnął?" Przerażona , mówię "Oleńko dobrze że odskoczyłaś, ten samochód cofając się nie zauważył że stoisz na jego drodze i by cię przejechał." Zdziwiona spojrzała na mnie i powiedziała- " nie widziałam żadnego samochodu ale ktoś mnie popchnął i dlatego odskoczyłam".
Nic jej nie tłumaczyłam ,ale widziałam że wokół niej nikogo nie było kto mógłby ją odepchnąć . Byłam szczęśliwa że nic jej się nie stało.



Komentarze